Czy warto wierzyć stereotypom?

Podziel się

Króliczek Szymon codziennie z radością chodził do pobliskiej szkoły. To właśnie tam miał okazję spotkać swoją przyjaciółkę Tosię. Godzinami mogli rozmawiać o ulubionych książkach, muzyce i słodyczach. Spędzali razem czas na każdej przerwie, bawiąc się klockami i samochodami.

We wtorek pani Ala powiedziała im, że w klasie będą mieli nowego kolegę, lisa Teodora. Większość uczniów ucieszyła się na tę nowinę. Będą mieli kogoś, z kim będą mogli się bawić. Jednak była też wśród nich grupka, która nie cieszyła się na przyjście do klasy nowego kolegi. Jeszcze nie poznali kolegi, ale już im przeszkadzała nowa twarz w klasie. Przygotowali dla niego „miłe” powitanie.

Następnego dnia przyszedł do klasy wspomniany wcześniej lisek. Uśmiechał się ciepło do całej grupy, stojąc na środku sali.

— Cześć, jestem Teodor. Mam nadzieje, że się dogadamy — powiedział głośno.

Z ostatnich ławek słychać było głośne śmiechy, które szybko zostały uciszone przez nauczycielkę.

Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę, wszyscy zebrali się przy nowym koledze i zaczęli zasypywać go przeróżnymi pytaniami. Nagle Aleks powiedział na głos bardzo przykre słowa skierowane do Teodora:

— A ja słyszałem od rodziców, że lisy są chytre i kradną kosztowne rzeczy.

W sali nastała cisza. Nikt nie śmiał się odezwać. Wszyscy uczniowie bali się starszego kolegi. Woleli to przemilczeć. Ostatecznie zarzut nie był skierowany osobiście do nich. Szymek z Tosią spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Chcieli jakoś zareagować na tę niesprawiedliwość, ale nie wiedzieli jak. Teodor wyszedł z sali zapłakany. Minął w korytarzu panią Alę, która widząc zapłakanego liska, szybko poszła za nim. Reszta klasy zaczęła zbierać się szybko do domu.

Szymek szedł do siebie ze spuszczoną głową i zastanawiał się nad dzisiejszymi wydarzeniami. Czy mógłby jakoś pomóc koledze, obronić go?

Wchodząc do domu nawet nie przybiegł przywitać się z mamą, jak to robił zazwyczaj. Od razu skierował się do swojego pokoju. Mama, zmartwiona jego stanem, podeszła do niego.

— Szymku, czy coś się stało w szkole? — zapytała.

— Nie, mamusiu, nic takiego — odpowiedział z niepewną miną.

— Widzę, że coś jest nie tak. Mnie możesz wszystko powiedzieć — powiedziała smutna.

— Mamo, bo mamy nowego kolegę w klasie… — niepewnie zaczął opowiadać króliczek.

— To świetnie. Jaki jest? Opowiadaj szybko — nachyliła się do synka z radością i entuzjazmem.

— Ale on jest lisem i słyszałem od kolegów, że one często kradną nasze rzeczy — żalił się Szymek.

Mama zszokowana postawą jego kolegów powiedziała tylko:

— Synku, nie musisz wierzyć we wszystko, co mówią inni. Nawet ci starsi czasami się mylą. Powinieneś sam poznać, jaki jest nowy kolega, a nie od razu wysuwać wnioski.

Na te słowa Szymek przytaknął rodzicielce i zjadł pyszny obiad.

Kolejnego dnia w szkole wydarzyła się straszna rzecz. Zaginął piórnik Ani! Dziewczynka zapłakana podbiegła do wychowawczyni zgłosić zaginięcie swojej własności. Rozpoczęło się wielkie poszukiwanie. Przeszukali półki, zajrzeli pod wszystkie szafki, ale piórnika jak nie było, tak nie było. Ktoś z klasy krzyknął, że to pewnie Teodor ukradł piórnik Ani i nie chce go teraz oddać, bo się wstydzi. Lisek zaprzeczał, żeby tak było. Jednak i tak wszyscy zerkali na niego podejrzliwie. Szymek wierzył, że to nie była wina kolegi, więc wpadł na pewien pomysł.

— Słuchajcie, może żeby się przekonać, czy Teodor to zrobił, przeszukamy wszystkie plecaki będące w sali? — zaproponował królik.

— To bardzo dobry pomysł, Szymku — pochwaliła go wychowawczyni.

Uczniowie zaczęli wyjmować swoje rzeczy z plecaków na stoliki. Lecz jedna osoba nie ruszyła się z miejsca. Był to ich starszy kolega, Aleks. Rozglądał się tylko nerwowo po sali. Królik podszedł do jego plecaka i sam zaczął wyjmować jego rzeczy. Po chwili chwycił piórnik, którego wszyscy szukali.

— To ty wziąłeś piórnik Ani, a nie Teodor! — krzyknął z przejęciem króliczek.

Klasa zaczęła głośno komentować zachowanie kolegi i przez to zrobił się wielki harmider. Pani powiedziała, żeby nie rozmawiali tak głośno, ponieważ trzeba tę sytuację jakoś rozwiązać.

— Dlaczego to zrobiłeś, Aleks? — zapytał Szymek.

— Przepraszam, chciałem zwalić całą winę na tego lisa. Nie chciałem go więcej widzieć w naszej klasie — powiedział skruszony.

— Dobrze, że się przyznałeś, ale musisz ponieść konsekwencje swojego zachowania. — powiedziała surowo pani Ala.

Uczniowie jeszcze nigdy nie widzieli jej tak złej.

— Tak zrobię, pani Alu — odpowiedział zasmucony Aleks.

Po zakończeniu lekcji Teodor podszedł do siedzącego w ławce Szymka.

— Dziękuję ci za pomoc — powiedział z uśmiechem lisek.

— Nie ma za co, nie mogłem patrzeć, jak się zachowywał wobec ciebie — Szymek również uśmiechnął się szeroko do kolegi. — Czy chciałbyś wracać ze mną i Tosią do domu?

— Bardzo chętnie, jeszcze nikogo za dobrze tu nie znam — odpowiedział szczęśliwy Teodor.

— To postanowione, wracamy razem! — radośnie krzyknęła Tosia.

Przez całą drogę powrotną buzie im się nie zamykały. Znaleźli wiele wspólnych tematów. Postanowili, że już do końca szkoły będą się trzymać razem.

Szymek wbiegł do domu i od razu krzyknął:

— Mamo, mamo! Dałaś mi naprawdę dobrą radę, dzięki temu mam nowego przyjaciela.

— Gratulacje, synku! W nagrodę dostaniesz na obiad pyszne naleśniki z dżemem — zaśmiała się mama.

— Dziękuję, to moje ulubione — wymamrotał już z pełną buzią ciasta naleśnikowego.

— No, tylko powoli, bo się zadławisz — pogroziła palcem mama.

— Dobrze, dobrze — zaśmiał się Szymek.

Przez cały rok Szymek, Tosia i Teodor trzymali się razem, a ich przyjaźń trwała kolejne lata.

 

Weronika Wantusiak


Podziel się