Drugi braciszek

Podziel się

W pewnym małym miasteczku mieszkała wraz z mamą i tatą pięcioletnia Marysia. Była to dziewczynka raczej spokojna i cicha, nawet troszkę nieśmiała. Rodzice ciężko pracowali, dlatego Marysia większość czasu spędzała ze swoją ukochaną babcią. Dziewczynka niezbyt chętnie bawiła się z kolegami i koleżankami z przedszkola. Wolała sama wymyślać sobie zabawy. Najwięcej jednak czasu spędzała na dworze. Bardzo lubiła bawić się na podwórku, szczególnie w ogrodzie, w którym było dużo kwiatów i kolorowych motyli. Pośrodku ogrodu rosło olbrzymie drzewo.

W rodzinie dziewczynki miała niebawem nastąpić duża zmiana, ponieważ na świat miał przyjść jej braciszek. Często słyszała rozmowy rodziców, którzy mówili o małym dziecku, robili dla niego zakupy… Ta nowa sytuacja sprawiała, że w główce Marysi pojawiały się dość niepokojące uczucia zazdrości i pytania, które zadawała rodzicom: Na pewno tylko jego będziecie nosić na rękach!? Zabierzecie mi moje zabawki? Nie będę dla was ważna?! Kto mi opowie bajkę na dobranoc? Wtedy troskliwi rodzice z czułością zapewniali ją, że będzie dla nich również ważna i że wszystko będzie jak dawniej. Jednak dziewczynka nie umiała sobie z tym poradzić i bardzo bała się tego swojego braciszka.

Pewnego słonecznego dnia dziewczynka bawiła się w swoim ogródku. Nagle podbiegła pod drzewo i dostrzegła w nim dość duży otwór. Podeszła bliżej, aby sprawdzić, co w nim jest. Była pewna, że jest to dziupla, w której mieszka jakieś zwierzątko. Tymczasem ze środka wysunęła się malutka postać, która ze strachem w oczach spojrzała na Marysię.

Oczy dziewczynki zabłysnęły z radości, nie mogła uwierzyć w to co widzi! Przed nią stał malutki krasnoludek. Był ubrany w niebieski kubraczek, brązowe spodenki, a na główce miał czerwoną czapeczkę z dzwoneczkiem.

— Och, jaki ty jesteś malutki! — dziewczynka krzyknęła z radości. — Co ty tutaj robisz? Gdzie twoi rodzice?

Mały krasnoludek przestraszonym głosem odpowiedział:

— Mam na imię Dzwoneczek. Jestem krasnoludkiem. Byłem ze swoimi rodzicami w wielkim lesie i nagle przyszła straszna burza. Moi rodzice schowali mnie w dziupli wielkiego drzewa, abym tam spokojnie przeczekał niebezpieczeństwo. Ze strachu zasnąłem i nie wiem, co się stało… Kiedy się obudziłem, nie słyszałem już straszliwej burzy. Chciałem wyjść na powietrze i znalazłem się w twoim ogrodzie. Nie wiem, gdzie są moi rodzice — krasnoludek zrobił smutną minkę.

Marysia była zdziwiona i jednocześnie bardzo szczęśliwa. W jej malutkiej główce znowu pojawiły się myśli i pytania: On jest taki malutki?! Zgubił rodziców?! Pewnie jest głodny?! Muszę się nim zaopiekować!

W końcu dziewczynka odezwała się z radością:

— Cieszę się, że tu jesteś. Mam nadzieję, że twoi rodzice cię znajdą, ale teraz ja zaopiekuję się tobą. Będę twoją opiekunką. Chodź pokażę ci mój domek, mój pokoik i twoje nowe łóżeczko! Będziemy przyjaciółmi! Co ty na to, Dzwoneczku?

Na te słowa krasnoludek bardzo się ucieszył i z wdzięcznością zawołał:

— Ach, jaki jestem szczęśliwy! Nie będę już sam! Będę miał prawdziwą przyjaciółkę!

Marysia ukryła nowego przyjaciela w kieszonce od sweterka i wróciła do domu. Weszła do swojego pokoju, wysunęła jedną szufladę, z której wyjęła wszystkie ubrania. Wzięła swój ulubiony kocyk i zrobiła łóżeczko dla krasnoludka.

— Proszę, to jest twoje nowe łóżeczko, tu będzie ci dobrze, mój mały Dzwoneczku. Zostań tu chwilkę, zaraz przyniosę ci pyszne jedzonko — powiedziała dumna z siebie Marysia.

Pobiegła do kuchni i poprosiła babcię o kanapkę i szklaneczkę soczku dla małego gościa. Babcia otworzyła buzię ze zdziwienia i zapytała:

— A cóż to za gość?!

— Oj, babciu! To tajemnica — odpowiedziała poważnym głosem dziewczynka i wróciła do swojego pokoju.

Mijały dni. Marysia spędzała dużo czasu, bawiąc się i rozmawiając na głos. Coraz częściej też zadawała rodzicom różne pytania o malutkiego braciszka. Było w niej coraz więcej radości, czułości i śmiałości. Rodzice i babcia byli bardzo zdziwieni zmianą zachowania dziewczynki.

Któregoś dnia, bawiąc się z Dzwoneczkiem, Marysia wbiegła niespodziewanie do pokoju rodziców i stanowczym głosem oznajmiła:

— Ileż jeszcze będę czekać na mojego DRUGIEGO braciszka?! Dzwoneczek też chce go poznać!

I uciekła do swojego pokoju. Rodzice znowu zdziwili się pytaniem Marysi i tym razem szybko poszli za dziewczynką.

— Przedstawiam wam mojego małego braciszka, Dzwoneczka — oznajmiła stanowczym głosem dziewczynka.

Dorośli spojrzeli na siebie ze zdziwieniem, a później na stolik, na którym siedział mały drewniany krasnoludek w czerwonej czapeczce z dzwoneczkiem. W oczach rodziców była to zwykła drewniana zabawka. Marysia szybciutko opowiedziała całą historię o znalezieniu krasnoludka w ogrodzie. Rodzice słuchali z lekkim niedowierzaniem opowieści córeczki, uśmiechając się przy tym. Nareszcie znaleźli powód, dla którego dziewczynka tak się zmieniła. Jej troska, opiekuńczość, rozmowy z małym drewnianym krasnoludkiem zadziwiały dorosłych.

W końcu przyszedł dzień, w którym na świecie pojawił się prawdziwy braciszek Marysi. Kiedy rodzice wrócili ze szpitala, dziewczynka przybiegła ich przywitać. Z zaciekawieniem zajrzała do zawiniątka, które trzymała na rękach mama.

— Och, jaki jesteś śliczny! Jaki malutki?! Tylko nie masz czapeczki z dzwoneczkiem — z zachwytem i czułością westchnęła.

Mama położyła małego Piotrusia na rączkach Marysi. To był przepiękny widok… Przez następne tygodnie dziewczynka z wielką chęcią i troskliwością pomagała mamie w opiece nad braciszkiem. Dużo mówiła i zadawała mnóstwo pytań dotyczących maluszka. Jednak przyszedł dzień, w którym mały Dzwoneczek powiedział do swojej przyjaciółki:

— Wiesz, Marysiu, muszę ci coś powiedzieć… Jesteś bardzo mądrą, dobrą i kochaną dziewczynką. Cieszę się, że tak czule zaopiekowałaś się mną i tak czule opiekujesz się swoim braciszkiem Piotrusiem. Myślę, że rodzice są z ciebie bardzo dumni, ponieważ jesteś wspaniałą starszą siostrą. Nadszedł czas, kiedy muszę wrócić do domu. Czuję, że moi rodzice mnie nadal szukają. Wiem, że to rozumiesz. Chciałbym, żebyś mnie zaniosła do ogrodu pod drzewo, pod którym mnie znalazłaś.

Marysia była troszkę zdziwiona i smutna, kiedy usłyszała te słowa, ale poczuła również radość, że krasnoludek odnajdzie swoich rodziców! Dziewczynka zrozumiała, że tak trzeba zrobić, ponieważ rodzice na pewno za nim tęsknią. Na drugi dzień, gdy tylko Marysia wyszła z babcią na podwórko, szybciutko pobiegła do ogrodu pod duże drzewo. Z kieszonki sweterka wyjęła małego krasnoludka, bardzo mocno przytuliła go do swojego serduszka i delikatnie włożyła do dziupli w drzewie. Na koniec pomachali do siebie rączkami i krasnoludek zniknął.

Dzięki spotkaniu z malutkim Dzwoneczkiem Marysia stała się bardzo odważna, opiekuńcza i czuła. A przede wszystkim zrozumiała, że jest dla rodziców tak samo ważna jak jej braciszek Piotruś.

 

Julia Ziembińska


Podziel się