Kajtek i Hania. Narodziny rodzeństwa
Kajtek jest pięcioletnim przedszkolakiem, jedynym dzieckiem swoich rodziców, którzy bardzo go kochają. Chłopiec mieszka w dużym domku z ogrodem, w którym często bawi się ze swoim tatą, grając w piłkę lub puszczając latawce. Mama w tym czasie szykuje im pyszne jedzonko i przynosi lemoniadę. Kajtek ma również dużo kolorowych zabawek, którymi uwielbia się bawić.
Pewnego dnia w przedszkolu Kajtek spotkał się ze swoim kolegą Kubą, który powiedział, że urodził mu się brat, który był w brzuszku mamy.
— Ale jak w brzuchu? — zapytał Kajtek.
— Po prostu był w brzuchu, tylko nie wiem, jak on tam trafił — zastanawiał się Kuba.
— A jak on wygląda? — dopytywał Kajtek.
— Tak jak ty i ja, tylko jest bardzo mały jak lalka i dużo płacze.
— Dlaczego płacze?
— Nie wiem, mama mówi, że jest głodny albo ma brudną pieluszkę.
— A bawisz się z nim?
— Nie, on tylko leży i płacze. A mama z tatą stoją nad nim i nie mają już dla mnie czasu.
Kajtek po słowach Kuby zrozumiał, że nie chce mieć rodzeństwa i dzielić się rodzicami z nikim innym.
Po południu, gdy Kajtek wrócił do domu z przedszkola, rodzice usiedli z nim na kanapie. Byli bardzo szczęśliwi. Jakby wygrali mecz piłki nożnej — pomyślał Kajtek. Mama posadziła chłopca na kolanach, mocno go przytuliła i powiedziała:
— Syneczku, niedługo będzie nas więcej.
— Dostanę na urodziny pieska? — ucieszył się Kajtek
— Nie, kochanie. Niedługo będziesz miał siostrę lub brata — powiedziała z uśmiechem mama.
— Ja nie chcę — wykrzyczał Kajtek.
— Dlaczego? Myśleliśmy, że chciałeś mieć rodzeństwo.
— Wolałbym pieska, on nie będzie płakał i mi was nie zabierze!
— Jak zabierze? — zapytał tata.
— Nie chcę. Macie już dziecko, po co wam więcej?
— Kajtek?!
Ale Kajtek już nie chciał rozmawiać z rodzicami i pobiegł do swojego pokoju, w którym długo płakał, powtarzając, że nie chce rodzeństwa. Rodzice nie wiedzieli, co stało się z ich synem, który zawsze chętnie bawił się ze swoim młodszym kolegą mieszkającym w domu obok. Tego dnia Kajtek nie bawił się ze swoim tatą.
Następnego dnia w przedszkolu ciocia Ania powiedziała, że będziemy mieć gościa. Dzieci bardzo cieszyły się z wizyty. Jednak Kajtek nadal był smutny, ponieważ chciał mieć rodziców tylko dla siebie.
Nadszedł czas na przywitanie gościa. Była to mama Hani, która miała bardzo duży brzuch. Na pewno dużo zjadła — pomyślał Kajtek. Ciocia posadziła mamę Hani na krześle, a dzieci otoczyły ją w kole.
— Dlaczego ma pani taki duży brzuch? — zapytała Zosia.
— Ponieważ w brzuszku mam dzidziusia, siostrę Hani.
— A boli to panią? — zapytał Filip.
— Nie, maleństwo czasami się rusza i czuję małe łaskotki w brzuszku.
— Hania, a ty się cieszysz, że będziesz miała młodszą siostrę? — zapytał Kajtek.
— Tak, będę miała się z kim bawić.
— A nie boisz się, że zabierze ci mamę i tatę? — dopytywał Kajtek.
Mama Hani roześmiała się.
— A dlaczego siostra ma zabrać nas Hani? Kochamy je tak samo mocno.
— A dlaczego pani kocha maluszka, skoro go pani nie widziała? — zapytał Kajtek.
— Tak samo jak twoi rodzice kochali ciebie, gdy byłeś w brzuszku, czekali na ciebie i chcieli cię zobaczyć, tak samo my kochamy Hanię i jej małą siostrzyczkę.
— A ja wybrałam imię, będzie małą księżniczką Zuzią, a gdy trochę urośnie, bo mama powiedziała, że na początku nie będę mogła się z nią bawić, to zbudujemy zamek i będziemy księżniczkami na zamku — nagle Hania posmutniała.
— Co się stało, skarbie? – zapytała mama Hanię.
— Bo nie mamy z Zuzią rycerza, który będzie nas bronił
— A tata? Przecież mamy tatę, on będzie naszym rycerzem — powiedziała mama i przytuliła córkę.
Kajtek wyobraził sobie, jak buduje z tatą zamek, a mama i jego siostra są w środku i bronią zamku przed złym smokiem i już nie był pewny, czy na pewno nie chce rodzeństwa. Po powrocie do domu Kajtek usiadł obok mamy, przytulił się do niej i powiedział:
— Ja będę waszym rycerzem.
— Nie jesteś już smutny? — zapytała mama.
— Nie, ale, tato, będziesz ze mną grał w piłkę, jak dzidziuś się urodzi?
— Oczywiście, przecież jesteśmy piłkarzami — podniósł Kajtka do góry. — A jak będzie dziewczynka, to razem z mamą będą nam gotować, a my będziemy zdobywać gole — cieszył się tata.
— Mamo, a gdy będzie dziewczynka, to damy jej na imię Hania? — zapytał Kajtek.
— Hania? — mama spojrzała na tatę. — Hania to bardzo ładne imię.
— A jak Hania urośnie, to razem z tatą zbudujemy wam zamek i będziemy was bronić.
I wszyscy razem cieszyli się z pomysłu Kajtka w oczekiwaniu na narodziny Hani.
Patrycja Kacperczyk