Zosia
Zosia była upragnionym dzieckiem mamy i taty. Mieszkała w wielkim bloku w centrum miasta. Dziewczynka najbardziej lubiła spędzać czas ze swoimi rodzicami. Lubiła spacery, wyjścia na lody, a najbardziej to, jak razem spędzali wieczory na grach planszowych. Wszystko robili zawsze razem. Zosia, mama i tata.
Zosia lubiła patrzeć na swoich rodziców, gdy rozmawiają, śmieją się, gotują. Czuła się wtedy najszczęśliwszą dziewczynką na świecie. Codziennie rano siadali razem do śniadania i razem odprowadzali Zosię do przedszkola. I tak mijały lata… Zosia poszła do szkoły.
Pewnego razu mama odebrała Zosię ze szkoły. Mama tego dnia była milcząca i zamyślona — jak nie ona. Zosia próbowała się dowiedzieć, co się stało, ale mama powiedziała, że jest zmęczona po pracy.
Wieczorem, jak zwykle, rodzina usiadła do kolacji. Była to kolacja inna niż wszystkie. Panowała cisza. Zosia próbowała się dowiedzieć, co się stało, ale rodzice powiedzieli, że to zwykłe zmęczenie po pracy i że wszystko jest w porządku. Kolejne dni wyglądały podobnie.
Rodzice byli jacyś smutni, cisi. Zosia nie wiedziała, co się z nimi dzieje.
Pewnego dnia Zosia poprosiła tatę, by po szkole poszli na lody. Tata od razu się zgodził i dotrzymał słowa. Lody były pyszne, a tata był wesoły i rozmowny. Zupełnie inny niż w domu.
Podobnie było następnego dnia. Gdy mama odebrała Zosię ze szkoły, była rozmowna i wesoła, jak nie w domu. Zosia postanowiła, że dzisiejszego wieczoru porozmawia z rodzicami.
Gdy usiedli wszyscy do kolacji, Zosia spytała:
— Mamusiu, tatusiu, co się z wami dzieje?
Mama: — O co pytasz, córeczko?
Zosia: — Jesteście jacyś inni, co się z wami dzieje?
Tata: — Wydaje ci się, córeczko.
Zosi: — Nie wydaje mi się, widzę, że coś jest nie tak.
Mama spojrzała smutnym wzrokiem na tatę i skinęła do niego głową.
Mama: — Zosiu, masz rację, musimy porozmawiać. Mieliśmy dawno z tobą o tym pomówić, ale nie wiedzieliśmy, jak zacząć. Ja i tata postanowiliśmy, że zamieszkamy oddzielnie.
Zosia: — Jak to, dlaczego, mamusiu?
Mama: — Nasze drogi z tatą się rozeszły.
Tata: — Nie umiemy ze sobą być.
Zosia: — Ale dlaczego, tato?
Tata: — Czasem, córeczko, tak się dzieje, że dorośli się od siebie oddalają, ale nie od ciebie, kochanie.
Zosia: — To z kim ja teraz będę mieszkać?
Mama: — Raz ze mną, raz z tatą. Ustalimy to. Zmieni się tylko mieszkanie, ale nie nasza miłość do ciebie.
Zosia z płaczem uciekła do swojego pokoju. Nie mogła tego zrozumieć. Przecież kochali się wcześniej, dlaczego nie mogą się pogodzić? Płakała i płakała, aż nagle usłyszała jakiś głos z półki nad łóżkiem.
— Ciii, nie płacz… Co się stało?
Zosia: — Kto tu jest?
— To ja, twój miś.
Zosia: — Misiu, to ty mówisz?
Miś: — Tak, mówię wtedy, gdy widzę, jak komuś jest smutno. Czemu płaczesz?
Zosia: — Moi rodzice chcą się rozstać i zamieszkać oddzielnie… Nie kochają mnie.
Miś: — Dlaczego myślisz, że cię nie kochają?
Zosia: — Bo będą mieszkać osobno.
Miś: — Czasem dzieje się tak, że dorośli muszą od siebie odpocząć, ale nie od ciebie. Zmieni się tylko mieszkanie, ale mama i tata nadal będą twoimi rodzicami i będą cię nadal kochać.
Zosia: — Myślisz, misiu, że tak będzie?
Miś: — Zobaczysz, Zosiu, wszystko się jakoś ułoży. Ale zawsze jak będzie ci źle i smutno, możesz się do mnie przytulić.
Zosia zasnęła.
I stało się to, co miało się stać. Rodzice zamieszkali oddzielnie. Ze szkoły odbierali Zosię naprzemiennie, raz mama, raz tata.
Nie było jak kiedyś, że byli razem, ale nie byli też smutni jak wtedy, gdy mieszkali ze sobą. Mama odzyskała uśmiech, a tata poczucie humoru.
Jak dawniej Zosia chodziła z mamą na lody, a z tatą grała w planszówki. Dziewczynka zrozumiała, że czasem lepiej jest, jak rodzice się rozstaną, niż mieliby stracić ten blask, który wychodził z ich serca. Jedyne, co się nie zmieniło, to miłość do córki, która trwa przez całe życie.
Paulina Glińska-Mucha