Lęk przed przedszkolem

Podziel się

W pewnym mieście mieszkał trzyletni chłopiec z rodzicami. Chłopiec miał na imię Marcel. Jego całym światem było mieszkanie w bloku, mały pokoik z zabawkami i rodzice. Mama zajmowała się nim każdego dnia od momentu przyjścia synka na świat, tata codziennie pracował i zarabiał pieniądze na utrzymanie rodziny. Marcel był bardzo przywiązany do mamy, wszystkie czynności wykonywali razem. Mama pomagała mu w ubieraniu się, jedzeniu, często go karmiła. Bawiła się z synkiem, rozkładając zabawki na podłodze, a wieczorem opowiadała ciekawe bajeczki przy zasypianiu. Kiedy wychodzili na plac zabaw przed blokiem lub na spacer do parku, Marcel nie miał problemu z nawiązywaniem znajomości z rówieśnikami. Bardzo to cieszyło rodziców, ponieważ niebawem miał pójść do przedszkola.

Rodzice rozmawiali z Marcelem i opowiadali mu, jak jest w przedszkolu. Tłumaczyli synkowi, że spotka fajnych kolegów, będzie mnóstwo nowych i ciekawych zabawek, będzie biegał z chłopakami na placu zabaw i pozna nowe ciocie, które będą pomagać mu w razie jakichś potrzeb, problemów lub trudności. Marcel nie bardzo rozumiał, o co chodzi. Wszystko, o czym mówili rodzice, przecież miał w domu. Miał zabawki, kolegów i rodziców, z którymi zawsze byli razem, to oni pomagali mu, gdy było trzeba.

Nadszedł ten okropny dzień, kiedy mama obudziła Marcela wcześniej niż zwykle. Okazało się, że tego dnia Marcel ma iść do przedszkola po raz pierwszy. Nie wiedział, co go czeka. Z jednej strony był ciekawy, jak to będzie, ale z drugiej strony lękał się. W jego głowie był straszny chaos, mnóstwo pytań, na które nie znał odpowiedzi.

Kiedy weszli do przedszkola, Marcel musiał rozebrać się w szatni. Zastanawiał się, czy później znajdzie swoje rzeczy, czy nikt ich nie zabierze. Do szatni przyszła pani i zaprosiła Marcela z mamą do sali. W sali było już dużo dzieci i osób dorosłych. Marcel trochę się przestraszył, mocniej ścisnął rękę mamy. Była to dla niego zupełnie nowa sytuacja. Nie wiedział, co ma robić. Martwił się, że mama może go tam zostawić. W głowie kłębiło się mnóstwo myśli. Czy koledzy będą chcieli się z nim bawić? O co chodzi ze spaniem w przedszkolu? Dlaczego on musi tu przychodzić? W domu z mamą było mu tak dobrze, więc po to zmieniać? Był przerażony.

W pewnej chwili zauważył Zuzię, dziewczynkę znajomą z piaskownicy przed blokiem. Zuzia uśmiechnęła się i nieśmiało podeszła. Wzięła go za rękę i zaprowadziła do szafki z autami. Ona też lubiła zabawę samochodzikami, bo w domu miała dwóch braci. Potem dołączył do nich Henio, mały piegusek z zadartym noskiem. On też lubił samochody. Zaczęła się świetna zabawa w wyścigi. Mama cały czas obserwowała synka i cieszyła się, że Marcel ma już nowych kolegów.

Kiedy skończył się czas spotkania, dzieci niechętnie przerywały zabawę i wołały: jeszcze, jeszcze nie. Po powrocie do domu Marcel z mamą byli bardzo zadowoleni. Mama zasypała go pytaniami: czy podobały się zabawki, czy polubił Henia i Zuzię, czy będzie chodził do przedszkola? Marcel odpowiedział, że w przedszkolu było fajnie, ale on woli być w domu. Przez kolejne dni chodzili na spotkania do tego przedszkola i za każdym razem okazywało się, że pani jest bardzo miła i pomaga w trudnych chwilach. Kiedyś mama musiała pojechać na dwie godziny do pracy. Marcel płakał, bardzo tęsknił za mamą. Wtedy pani podeszła, przytuliła go i otarła łezki, a jego buzia rozweseliła się. Pozostali koledzy też okazali się fajni, Marcel polubił zabawy z nimi. Nawet leżakowanie w przedszkolu nie było takie straszne. Któregoś dnia po powrocie do domu Marcel powiedział mamie, że już się nie boi i chce chodzić do przedszkola.

Największym lękiem dla niego było to, że mama zapomni po niego przyjść. Ale to się nigdy nie zdarzyło, bo ona zawsze przychodziła z uśmiechem na ustach, przytulała synka i mówiła, jak bardzo go kocha. Tak było każdego dnia. Marcel zrozumiał, że ma kochających rodziców i nic złego nie może mu się stać.

No i okazało się, że rzeczywistość nie była taka straszna, jak się wydawało na początku. Ale żeby dziecko mogło podjąć wyzwanie i nie poddawać się swoim lękom, musi być pewne, że rodzice kochają je najbardziej na świecie.

 

Magdalena Zając, Urszula Szałańska


Podziel się